Rozdział 3 Xoveru Fairy Tail x Kuroko no Basuke.
W tym rozdziale dojdzie pierwsza osoba z FT, po Erzie. Mam nadzieję, że ta idea wam się spodoba.
Akcja rozgrywa się w pierwszej połowie 8 odcinka KnB i tu jest w skrócie ukazana jedna, maleńka sytuacja, lekko edytowana i nawet nie wiem, czy można to nazwać spoilerem.
Od razu mówię, że następny rozdział będzie pewnie dopiero po egzaminach, gdyż wtedy pewnie skończy mi się szlaban. Możliwe, że w międzyczasie dodam oneshota z Magi: The Labyrinth of Magic(Sharrkan x Yamuraiha).
Rozdział 3: "Obiecuję, że to nie będzie randka. "
- Oto wasza nowa koleżanka - powiedział nauczyciel wskazując przy tym na czerwonowłosą. - Proszę, przedstaw się.
- Nazywam się Scarlet Erza, ale proszę byście mówili do mnie po prostu Erza. Wczoraj wróciłam tutaj z Ameryki i mam nadzieje, że będziemy się dobrze dogadywać. - Zakończyła swoją prezentacje i ukłoniła się w stronę klasy.
- Hej, gorąca jesteś! - wykrzyknął jeden nastolatek co wywołało szumy i śmiechy w całej klasie. Nauczyciel szybko go za to zganił, a Erza się na to znacznie uśmiechnęła. Postawa jej była wyprostowana i dumna. Ubrana w miarę krótką granatową spódniczkę i białą koszulę bez rękawków, pod kołnierzykiem zawiązana była wstążka o kolorze podobnym do spódniczki. Wysokie kozaki, w których przyszła do szkoły zastąpione zostały teraz wyższymi trampkami. Jeszcze jedną rzeczą, którą różnił się jej ubiór od reszty klasy był jej bordowy plecak, gdyż wszyscy inny mieli torby.
- Panno Scarlet, widzę, że nie masz jeszcze mundurka i książek. Pod koniec lekcji poproszę jednego z uczniów, aby cię na przerwie zaprowadził do pana Shiwako. Od niego będziesz mogła odebrać swój mundurek.
- Dobrze. To gdzie mam usiąść?
Kagami z większym wyczuleniem przyglądał się teraz nauczycielowi. Oby tylko nie posadził tej cholery zaraz obok niego. Co prawda miejsce to było już zajęte, ale ile razy się już razy w mangach zdarzało, że nauczyciel przesiadał ucznia?
Ku uldze chłopaka, nauczyciel nie zrobił żadnej przesiadki, a siostrę jego posadził koło chłopaka, który siedział obok niego. Mało brakowało, ale przynajmniej jest ta jedna ławka przerwy między nimi.
Erza wygodnie usiadła w ławce i zapytała dziewczynę siedzącą po jej prawej stronie czy może się do niej dosiąść i dzielić z nią książkę. Że też Kagami zapomniał ją zapytać o to, czy jest dobrze przygotowana do szkoły. Tak w ogóle to czemu ona od razu przyszła do szkoły, a nie zrobiła sobie dnia lub dwóch przerwy by kupić sobie książki i inne rzeczy? Kobiety...
Nauczyciel rozpoczął normalną lekcje, która przeszła bez większych problemów. Wyjątkiem było początkowe uciszanie chłopaków i dziewczyn, którzy ciągle byli ciekawi nowoprzybyłej dziewczyny.
Zostały już tylko trzy minuty do dzwonka, a nauczycielowi przypomniała się wcześniejsza obietnica. Rozejrzał się po klasie.
- Kagami Taiga.
- Tak?! - Wywołany powrócił znowu umysłem na ziemię, a dokładniej na lekcje, każąc przy tym wyobrażeniom przyszłych meczów usunąć się w cień.
- Na przerwie zaprowadzisz pannę Scarlet do pana Shiwako.
Rozbrzmiały szepty niezadowolenia.
- He? Dlaczego ja?
- Bo jako jedyny dzisiaj całkowicie ignorujesz moją lekcję.
- A ten z tyłu to co?! - zapytał wskazując na Kuroko, który miał w rękach otworzoną książkę... przedmiotową. Wtopa.
- To było niemiłe Kagami-kun.
- O, widzisz, eee... - Zajrzał do dziennika. - ... Kuroko się przykłada do nauki bardziej od ciebie. Zresztą jesteś jej bratem, więc nie powinno być z tym żadnego problemu.
I właśnie zdarzyło się to na co Kagami czekał. Teraz cała klasa dowiedziała się, że są rodzeństwem i zaczęła o tym mówić. Najbardziej Kagamiego zdenerwował komentarz jednego bruneta skąpego wzrostu i posłał mu mordercze spojrzenie. Nie znosił jak porównywali go z siostrą do pięknej i bestii, na jaki komentarz tamten się odważył. Słyszeć można było jeszcze kilka rzeczy, głównie wyrażające zdziwienie. No bo w końcu jedynym podobieństwem między nimi były włosy, choć nawet te były inne.
Jedna uczennica podniosła rękę i, nie czekając na pozwolenie nauczyciela, zapytała.
- Jak to możliwe, że jesteście w jednej klasie skoro Kagami jest z sierpnia?
- Zaczyna się - pomyślał Kagami. Przynajmniej zignorowała kwestie nazwiska. Już miał odpowiedzieć kiedy nagle w sali rozbrzmiał się głos jego siostry.
- Jesteśmy bliźniakami. - Widząc reakcję klasy, dodała - dwujajowymi.
- No mniejsza. Kagami-kun, jak tylko zadzwoni dzwonek, zaprowadzisz swoją siostrę do pana Shiwako. - Na to uczeń tylko burknął, a nauczyciel uznał to za zgodę.
Zgodnie z poleceniem, jak tylko zadzwonił dzwonek, Kagami i Erza wyszli niemal w milczeniu. Chłopak, wciąż nieco zły z powodu bycia nianią dla swojej siostry nawet w szkole, prowadził ją ku celu ich podróży.
~*~
- Uspokój się. Dobrze wyglądasz. Możemy już iść?
Erza spojrzała spode łba na swojego wyższego brata, po czym rezygnacyjnie kiwnęła twierdząco głową. Właśnie poczuła się jakby skoczyła z piętnastometrowej wieży do wody i zamiast skoczyć na nogi, wykonała skok, który skończył się bolesnym kontaktem brzucha, i przy okazji innych części ciała, z wodą. Rzeczywistość dopadła dziewczynę niespodziewanie, w momencie kiedy tylko przejrzała się w lustrze. Naprawdę się zdołowała. Właśnie sobie uświadomiła, że od dzisiaj będzie musiała codziennie chodzić do szkoły w tych samych ciuchach. W dodatku bez żadnych dodatków. Nie chodziło o to, że mundurek był brzydki. Biała spódniczka ozdobiona zielonymi paskami od dołu była dość elegancka, podczas gdy marynarska góra o podobnych kolorach i jasnozielona chusta ładnie się z nią komponowały. Nie był to styl Erzy, jednak musiała przywyknąć.
Patrząc przez chwilę na siebie w lustrze przeszło jej przez myśl, że ciuchy tego kroju nie pasują do ciał równie obfitych co jej, jednak stwierdziła, że nie ma zamiaru się jeszcze bardziej dołować. Stojąc przy bracie założyła jeszcze granatowy, bawełniany sweterek do kompletu i ruszyła z Kagamim z powrotem w stronę ich klasy.
Krótkie, lecz donośne chrząknięcie zwróciło jej uwagę, więc odwróciła się w stronę swojego bliźniaka wyczekując słów, które miały zaraz opuścić buzię nastolatka.
- Emm... tego... W sprawie Midorimy - zaczął. Dopiero teraz przypomniała mu się na nowo ta kwestia, którą musiał wytłumaczyć jak najszybciej. W końcu nie jego wina, że śni o koszykówce, a przecież nie miał pojęcia o tym, że mówi przez sen.
Erza uśmiechnęła się znacznie, zapominając na chwilę o swoim problemie, co Kagamiego trochę zaniepokoiło.
- Nie musisz nic mówić. Wiem już o wszystkim.
- Eee? Chwila, że co?! Skąd?
- Nie musisz się martwić. W końcu nie jest to rzecz, której nie jestem wstanie zaakceptować. - Kagami już chciał coś odpowiedzieć, o coś zapytać, jednak gdy tylko pierwsza fala skołowania minęła, rozbrzmiał dzwonek oznajmujący, że muszą się pośpieszyć.
Przeklął pod nosem i ruszył do sali.
Co za niefortunność - przemknęło mu przez myśl.
Widocznie będą musieli porozmawiać o tym później.
~*~
- Jesz więcej niż zazwyczaj - stwierdził Kuroko patrząc na Kagamiego wcinającego koleiną bułkę.
Nastolatek spojrzał na swojego niebieskowłosego kolegę, po czym skomentował:
- A ja się dziwię, że tobie potrzeba tak mało. W końcu graliśmy wczoraj dwa mecze (no i Erza przyjechała). Jestem głodny - powiedział kończąc kolejną bułkę.
- A ja jestem obolały.
- O czym ty mówisz? Choć w sumie, ja trochę też. - Przeciągnął się długo chcąc rozluźnić trochę obolałe mięśnie szyi.
- Kagami-kun, Kuroko-kun.
Oboje zwrócili swoje głowy w kierunku drzwi, gdzie zauważyli ich trenerkę i siostrę Kagamiego trzymające jakieś pudła.
Chłopak do tej pory nie pogadał ze swoją siostrą. Powodem tego może być to, że na ostatnich przerwach była ze wszystkich stron okupywana, gdzie ich koledzy i koleżanki z klasy zadawali jej pytania różnego rodzaju np. "Jaka jest twoja grupa krwi?", "Czy masz chłopaka?", "Twój obwód biustu?", "Uprawiasz jakiś sport?", "Czy twój brat zawsze był taki?" itp.. Z niechęcią postanowił, że na razie sobie odpuści. Najlepiej byłoby przecież gdyby od razu się z klasą zaprzyjaźniła, bo jeśli nie znajdzie sobie jakiegoś przyjaciela, to pewnie jego się uczepi. Innymi słowy - mała rezygnacja dla wyższego dobra.
- Idealnie. Chodźcie z nami.
- Hmmm?
Kagami dokończył jeszcze jedną bułę i wraz z Kuroko ruszył ku drzwiom.
- O co chodzi, trenerko? - zapytał zawodnik widmo jak tylko wyszli z sali.
- Co tu robisz? - zapytał czerwonowłosy siostry.
- Wpadłyśmy na siebie i postanowiła mi pomóc - wyręczyła Erze z odpowiedzi, Riko.
- Aha... - burknął tylko. Na tej przerwie też nie miał okazji z nią pogadać, ponieważ ewakuowała się z pracowni, jak tylko zadzwonił dzwonek, a on wciąż musi jej wyjaśnić, że nie jest gejem do cholery! - To po co nas wezwałaś? - zwrócił się do trener.
- Proszę. - Riko Aida wręczyła Kagamiego trzymane wcześniej przez nią pudło, podczas gdy Erza oddała swoje Kuroko.
- Eee... co to? - zapytał Taiga, skołowany.
- Ja jeszcze muszę coś zrobić przed dzwonkiem. Pa - pożegnała się Erza i ruszyła w przeciwną stronę do tej, gdzie członkowie drużyny Seirin mieli się zaraz udać.
- Do zobaczenia Erza! - krzyknęła i pomachała drugoklasistka do odchodzącej właśnie dziewczyny, która już zdążyła wyjąć telefon i zacząć coś w nim pisać. Ta tylko obdarowała swoją sempai sympatycznym uśmiechem.
"Ej, chwila. 'Erza'? A nie powinno być przypadkiem 'Erza-chan' jakieś? A tak w ogóle to czemu zwróciła się do niej po imieniu, a nie tak jak do mnie, czy do Kuroko po nazwisku? - przez chwile na tym skupiały się myśli Kagamiego. Prawdopodobnie nie zwrócił by na to większej uwagi, gdyby to była jakaś inna dziewczyna z jego szkoły, a nie jego trenerka. Nie miał nic do tego z kim jego siostra zawiązywała więzi, jednak miał nadzieje, że nie zbliży się zanadto do jego drużyny, bo byłby na nią skazany na dobre.
- Aż cud uwierzyć, że jest ona siostrą takiego gbura jak ty. No co? Nie burz się tak. Idziemy? - zapytała trenerka, kompletnie ignorując przy tym humor Kagamiego. On przecież i tak na wiele rzeczy reaguje gorzej niż mrówka w ciąży. Da się do tego przyzwyczaić.
Czerwonowłosy koszykarz ogarnął swoje emocje.
- A tak właściwie to co to za pudła?
~*~
Erza właśnie wyszła przez drzwi prowadzące na dach, po czym usiadła opierając się o jedną ze ścian zabudowania. Nikogo tu obecnie nie było, więc zastanawiała się, czy nie jest to przypadkiem zakazane w tej szkole, jednak nawet jeśli to miała usprawiedliwienie w postaci niewiedzy, jako nowego ucznia.
Po tym jak usadowiła się wygodnie w cieniu, wyjęła ponownie telefon i weszła w przeglądarkę internetową. Od razu otworzyło jej się na ostatnio odwiedzanej stronie. Podłączyła się do 13. pokoju na czacie, a po wpisaniu hasła, automatycznie dołączyła się do rozmowy, gdzie występowała pod nickiem 'Titania'. Akurat się złożyło, że zażarta dyskusja o to, kto jest większym zbokiem, 'Shikaku' czy 'Katon' z większą ilością głosów na 'Katon' oczywiście, choć pojawił się i taki komentarz, że to 'TheKingOfIce' aka 'Naked' powinien być brany pod uwagę w tych sprawach. Już miała się dołączyć do rozmowy, kiedy usłyszała otwierające się drzwi. Z miejsca, w którym siedziała nie była w stanie zobaczyć kto taki postanowił przyjść w to miejsce, więc postanowiła poczekać, aż ta osoba pojawi się w zasięgu jej wzroku. I pojawił się, jednak widocznie jej nie zauważył. Usiadł przy barierce, centralnie na przeciwko drzwi, a cała jego uwaga skierowana była na telefon, na którym coś pisał. Erza przyglądała mu się przez chwilę. Chłopak był w miarę wysoki i miał niesamowicie jasne włosy. Już miała odwrócić swój wzrok i dokończyć pisaną wcześniej wiadomość, kiedy ją zauważył. Uśmiechnął się do niej, po czym wstał i zaczął się kierować w jej stronę ciągle utrzymując z nią kontakt wzrokowy. Ukucną na przeciwko niej i wyciągnął do niej rękę.
- Bastia Lyon. - Erza zmieniła położenie telefonu z ręki prawej na lewą i uścisnęła dłoń ze świeżo poznanym chłopakiem.
- Scarlet Erza.
- A więc, Scarlet-san...
- Po prostu Erza - przerwała mu. - Nie przepadam za tym, aby ludzie wołali mnie po nazwisku.
- Z zagranicy?
- Tak, wczoraj dopiero wróciłam do Japonii.
- "Wróciłam?"- zapytał zdziwiony, ale szybko skojarzył fakty. - Rozumiem. - Usadowił się wygodnie koło niej. - Nic dziwnego, że cię nie kojarzyłem.
- To chyba normalne, by nie kojarzyć wszystkich uczniów.
- Niby tak, jednak włosy takie jak twoje rzucają się nieco w oczy.
- To samo mogę powiedzieć o twoich.
- Weź, nie przypominaj mi. - Podrapał się za kark w akcie zakłopotania bądź lekkiego wstydu. - Uwierz lub nie, ale chciałem je tylko lekko rozjaśnić, bo czarne mi już nie pasowały, jednak tak się pogrążyłem grając w CSa, że kompletnie o tym zapomniałem, a jak już mama wróciła i mi o tym przypomniała, to skończyło się... - Nie dokończył, jednak wskazał palcem wskazującym na swoje włosy, a Erza się na to uśmiała. Chłopak wywarł na niej dobre wrażenie i widocznie wcale nie należał do tych nadzwyczaj ułożonych i odpowiedzialnych, za jakiego go wcześniej uznała, a wina w tym leżała po stronie postawy chłopaka. Był on w miarę wysoki i wyprostowany, a oczy jego były bystre i zdawałoby się, że nieco chytre. - A tak przy okazji to, z której klasy jesteś?
- Z 1B.
- Ja jestem z drugiej. Mów mi per 'sempai' - zażądał żartobliwie i ukłonił się przy tym przypominając przy tym Erzie jednego z lokajów w pewnym angielskim filmie.
- Bastia-sempai.
- Lyon-sempai - poprawił ją. - Dziwnie by było, gdybym ja Ci mówił po imieniu, a ty mi po nazwisku - wyjaśnił w reakcji na lekko pytające spojrzenie Erzy. W Japonii zazwyczaj tylko bliskie osoby mówiły sobie po imieniu, a oni się ledwo znali, jednak Lyon zdawał się być dość towarzyskim osobnikiem i bądź, co bądź, to Erza była tą, która przełamała jako pierwsza tą barierę kulturową.
- Lyon-sempai.
- Dobrze. A tak w ogóle to masz już dzisiaj jakieś plany na popołudnie? - zapytał ni stąd ni zowąd, a twarz Erzy przybrała bardziej posępny wygląd. Nie interesowały ją żadne związki.
- Wybacz, ale nie mam ochoty na żadne związki - powiedziała stanowczo, a mówiąc to dziewczyna gestykulowała przecząco ręką. Musiała postawić sprawę jasno już na samym początku, by potem nie było niedomówień, a takie się już zdarzały.
- Ja też nie. - Erza spojrzała na niego otępiała, a jej twarz przybrała przy tym, zabawny według Lyona, wygląd. Patrzała tak jeszcze chwilkę na niego, po czym nagle schowała swoją głowę w dłoniach, zażenowana sama sobą. Jasnowłosy japończyk zaczął się śmiać.
- Przepraszam - powiedziała, ciągle kryjąc wzrok za dłońmi, jak i włosami. Jednak jej głos był przy tym głośny i wyraźny.
- Nie, nie szkodzi - wydusił z siebie, jak tylko udało mu się ogarnąć jego chichot. - Sama powiedziałaś, że jesteś tu od wczoraj, więc pomyślałem, że jeszcze nikogo tu nie znasz i mógłbym pokazać Ci okolicę - naprostował sytuację.
- Ale na serio... to było naprawdę żenujące. - Wreszcie oderwała dłonie od swojej buzi, a prawą z nich, zgrabnym ruchem ręki, przeczesała swoje szkarłatne włosy, a oczy skierowała ku niebu. - Po lekcjach idę z bratem, bo muszę jeszcze książki kupić, a nie mam bladego pojęcia, gdzie jest tu jakaś księgarnia. - Jej twarz na nowo pojawił się jej bardziej 'polityczny' wyraz twarzy. - Mogłabym poszukać sama, ale zajęłoby to pewnie trochę czasu, a przecież jeszcze nie zdążyłam zwiedzić okolicy, a muszę zdążyć nim firma transportująca przyjedzie.
- A więc jednak nie jesteś taka wyobcowana w tym miejscu.
- Nie, nie jestem, chociaż nie mogę powiedzieć, że już się tutaj zżyłam z kimkolwiek. Na dobrą sprawę to jak na razie to poznałam tylko męską drużynę koszykarską.
- Twój brat tam chodzi? - Przytaknęła. - Ej, a co ty na to, żebym to ja ci potowarzyszył? - spytał. - Obiecuję, że to nie będzie randka. - W efekcie na te słowa twarz Erzy znowu wyrażała zawstydzenie, a Bastia znów się zaśmiał.
- Chętnie - odpowiedziała po chwili, a Lyon zajrzał jeszcze na chwilę do telefonu, po czym wstał i wyciągnął w jej kierunku rękę.
- Za dwie minuty dzwonek. Lepiej się zbierajmy.
- Tak. - Nie przyjęła ręki, ale podniosła się o własnych siłach. - Idziemy, Lyon-sempai? - zapytała z uśmiechem i wyprzedziła go w drodze do drzwi, a on poszedł za nią. Te jej drobne gesty sprawiały, że był coraz bardziej świadom tego jakim typem osoby ona była i przez to poczuł względem niej jeszcze większą sympatię.
W drodze jeszcze chwilę rozmawiali i stwierdzili, że pójdą razem zaraz po lekcji, gdyż oboje kończą w tym samym czasie. Chłopak odprowadził Erzę pod jej salę, a sam pośpiesznie udał się do swojej.
~*~
- Taiga.
- Hm? - burknął Kagami spoglądając na swoją siostrę. - Czego?
- Nie musisz iść dzisiaj ze mną do księgarni.
- To ja w ogóle miałem iść? - zapytał siebie w myślach.
- Wiem, że i tak masz dzisiaj zajęcia klubowe, więc w ten sposób zaoszczędzisz energię po treningu, a ja czas przeznaczony na czekanie. No i nie będę musiała się tak śpieszyć, by zdążyć zanim z meblami przyjadą.
- Aa... no, dobra - odpowiedział niemrawo, po czym Erza uśmiechnęła się i wyszła.
- Kagami-kun, czyżbyś znowu coś obiecał, a po tym o tym zapomniał? - zapytał z nienacka Kuroko, czym pierw wystraszył Kagamiego, a potem wzburzył w nim negatywne uczucia. Nie no, na serio, czemu wszyscy muszą dzisiaj mówić o nim źle? I jakie 'znowu' do cholery?! No, bo on przecież niczego takiego nie obiecywał i pewnie tylko Erza sobie to wymyśliła... chyba.
See ya !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli czytajcie - komentujcie. Małe coś, a cieszy.